Płatny magister – gorszy magister?
Obecność na polskim rynku edukacyjnym komercyjnych uczelni oferujących studia licencjackie, magisterskie, a coraz częściej także doktorskie spędza co niektórym sen z powiek. Lobby państwowej konkurencji często wolałoby, aby uprawnienia „prywaciarzy” ograniczyć i nie traktować ich równorzędnie ze starszymi i bardziej zasłużonymi markami. Jak dotąd zabiegi te nie przynoszą realnych efektów, co nie zmienia faktu, że przeciwko prywatnym szkołom kierowany jest od zawsze czarny PR. Jedna z namiętnie przyklejanych do nich etykiet to miano „fabryki dyplomów”. Ma ona sugerować, że w momencie opłacenia czesnego w całości student niejako uzyskuje tytuł bez względu na to, jak poradzi sobie z napisaniem pracy i końcowym egzaminem.
Cóż, jak w każdym obszarze rynku, tak i tu mogą pojawiać się patologie. Raz na jakiś czas wypływa sprawa uczelni niepublicznej, która jedynie udaje, że prowadzi dla studentów jakiekolwiek merytoryczne zajęcia. Zaliczenia i egzaminy odbywają się przez kilka semestrów niejako pro forma, a na końcu student dostaje to, po co przyszedł – czyli legalny i pełnowartościowy dyplom. Zła sława takich szkół szybko się rozbiega i pozornie intratny biznes kończy się gwałtownie. Rynek weryfikuje wszystko.
Solidna uczelnia prywatna, której zależy na prestiżu i wysokim poziomie nigdy sobie nie pozwoli na taką utratę wiarygodności. Student, który płaci za udział w zajęciach odbywa je na pewnym poziomie i w dobrych warunkach. Musi się jednak przykładać do nauki, bo bez tego nie odniesie sukcesu.
Polecamy wszystkim Szkolenia na WSNHiD